czwartek, 27 września 2012

GROCERY HAUL!

Hello my friends! Finally I found some time to write a new post, AND i can finally check if my new laptop is good to update my blog on. I had that cute idea lately, to make a little haul on what i buy usually when i go with my family to the grocery shop. Since my doctor gave me strict rules - no sweets and no fried things - i started a healthy life, or how they say. Hope you're curious!


This is basically everything that i bought. Only healthy things!


Let's start with Vegetables and fruits! Some of them were already in the fridge so i made a photo of lettuce, grapes, cherry tomatoes and bananas. Also i bought some berries and apples, oranges... i really like to make a salad fruit with honey in the morning. Such a yummy breakfast!


Two strawberry and a natural yoghurt, two mozzarellas (i LOVE mozzarella), coconut milk and... Pesto! So good, right? Gratka has only 63 calories, and it's very yummy. 
Due to the fact that my dad is Italian we have pasta like every day, so sometimes we buy ready sauces.


Drinks! A bottle of water for school and one for home. I love Cisowianka, it's one of the best water in poland, also two juices and a big Grapefruit juice.


And now... Snacks! I bought a very good porridge (eaten when i don't have time for making a fruit salad) and fitness cereal. They are so good! Sometimes I even eat them withouth milka. Then, oatmeal cookies and berries!

That's all Folks. Sorry if this post isn't THAT interesting but i wanted to show you what do I usually buy :)





sobota, 22 września 2012

COLDPLAY IN WARSAW 19.09.2012

our tickets
Po ponad półrocznym wyczekiwaniu na ten dzień, wreszcie nadszedł. 19 września, data, którą prawdopodobnie na zawsze już zapamiętam. Polubiłam Coldplay jeszcze bardziej, posłuchałam zespołów, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia, wydałam 12 złotych na zapiekankę i oczywiście... wsiadłam do złego pociągu. Zwykła podróż, huh? Ale o tym wszystkim za chwilkę! 

After waiting for soooo long (too long) that day finally came. September 19, date I'm sure I'll remember forever. I started to love Coldplay even more, I'm not sure it's possible. We listened to some bands we have never heard before, we paid 4 $ for toastie... and, obviously, we got into a bad train... :) Ordinary trip, huh?But I will tell you more about everything later!

National Stadium at 5 pm
Żeby zdążyć na pociąg musiałam wstać koło 5:20. Kanapkę z jajkiem kupioną na dworcu później, wraz z moją starszą siostrą Julią ( dzięęęęki za ten wyjazd! <3) wsiadłyśmy do pociągu do Warszawy jadącego przez Białystok... Dzięki kontrolerowi biletów w miarę szybko dowiedziałyśmy się o tym. Tak więc, chwała Bogu, wysiadłyśmy w Tczewie i przesiadłyśmy się do właściwego pociągu, który przyjechał niemalże od razu. 

As we didn't want to be late, I woke up at 5:20. Sandwich with eggs, which was bought in the railway station, later, with my older sister Julia (thank you soooo much for that trip <3) we got into a train to Warsaw through Bialystok... Thanks to ticket inspector we actually found out it soon enough to leave it and get into the right train in time. 

I just wanted to take a picture :(
Tak więc, uzbrojone w cierpliwość (Boże, 5 godzin, zwariować by się dało!) usiadłyśmy w wagonie jedenastym. Było tak wcześnie, normalnie o tej porze już przygotowywałabym się do szkoły, ale patrząc na to, że podczas wakacji budziłam się koło 13... to to naprawdę było wcześnie. Poczytałam trochę książkę, a potem zasnęłam i obudziłam się dwie godziny później. Poczekałam, aż Julia się obudzi, a potem... a potem już była Warszawa. 

Full of patience, we sat down in a wagon number eleven. It was so early as for me, well, at 6 a.m. mostly I'm up because of school but still... too early! I spent some time on reading a book and then, simply I fell asleep and woke up 2 hours later. I waited for Julia to wake up and then... then WARSAW!


at 9 pm, right before
Marina&The Diamonds's
performance
Najbardziej z całego wyjazdu żałuję tego, że nie sprawdziłam, o której zaczyna się support. Stwierdziłam, że skoro wejście jest od 16, to support też powinien o tej godzinie rozpocząć. No i niestety, tu się pomyliłam. Tak bardzo się spieszyłyśmy, że weszłyśmy tylko do 4 sklepów (i nic nie kupiłyśmy! :( ), zjadłyśmy coś i wyszłyśmy. A szkoda, bo New Look stał się chyba moim ulubionym sklepem. Miałam ochotę wykupić WSZYSTKO, naprawdę. Gdybym sprawdziła tę godzinę, prawdopodobnie wróciłabym bogatsza o parę ubrań. Niestety. 

The most thing I'm sorry is that I didn't check when support was supposed to start. I thought that as you can walk into National Stadium at 4 p.m., then support probably starts performance then. Well... I was wrong. We were in so much hurry that we went to 4 shops and ate something in KFC and that was all. And I'm sad because I think New Look became my favourite shop. Honestly, I wanted to buy every-fucking-thing! If I had checked the hour, probably I would have come back with new clothes. But... shit happens. Even if it hurts.

my toy for those 3 hours :( XYLOBAND
Jak już wspomniałam, o godzinie 16 byłyśmy już na miejscu. Wtedy okazało się, że support zaczyna grać dopiero o 19, a wyjść z terenu Stadionu Narodowego nie można... Jakby wszystkiego było mało, temperatura do za wysokich nie należała. Sprawdziłam prognozy pogody dzień wcześniej i z tego co wiem z autopsji, nie było 20 ° C. Może opowiadać o tych 3 godzinach wyczekiwania nie będę, ale w między czasie otrzymałyśmy wiadomość, która nas ucieszyła. Już mogę oficjalnie powiedzieć, moje siostry są studentkami drugiego roku medycyny i strasznie im tego gratuluję! 

As I mentioned before, at 4pm we were there. Support was going to start at 7pm so we had 3 hours to do everything or nothing just to survive - it was so cold!!! What's more, we couldn't leave National Stadium... I checked the weather the day before and I saw 68 F... So I thought that I didn't have to take something more except for jumper and my leather jacket. Probably I won't tell you anything about the worst 3 hours of that day. But in the main time we got a message that actually made us happy. Now, I can officially say that my sisters finished the freshman year and are students of the second year in medical school. Congrats!

mine and my sister's one
Herbatę i zapiekankę później. Godzina 19 wreszcie wybiła. Wszedł pierwszy zespół, uff.  Charli XCX, potem Marina & The Diamonds. Klasyczny żarcik: "Sorry I can't speak any Polish". Wybaczcie, słyszałam to już wcześniej. Ale to już bardziej takie napomknienie, bo to nie zniszczyło mi koncertu, prawdę mówiąc, nawet nie zwróciłam na to zbyt wielkiej uwagi. 

One tea and toastie later. Finally 7pt. First performance, Charli XCX. Then Marina &The Diamonds. Extra ordinary joke: "Sorry I can't speak any Polish". Sorry, I have heard that before. Just saying, I didn't pay so much attention on that. I didn't do this at all. 

Xylobands were shining at the same
moment because of the chip which
was inside that pink thing. Awesome.
Godzina 21:05. Na scenie pojawia się Coldplay. Chris Martin i jego piękny brytyjski akcent mówi nam "Dzień dobry". Widownia szaleje, ja się rozpływam. Tak dokładnie było. Zaczynamy utworem Mylo Xyloto, którego aż tak dobrze nie pamiętam. Było mi jeszcze bardzo zimno i to był sam początek, kiedy jeszcze siedziałam. Chwilę potem, już na następnej piosence, skakałam jak szalona. 

9 pm. Coldplay on the stage. Chris Marting with his hot british accent saying "Dzien dobry" (good morning/afternoon). Audience was raising the roof, I was raising the roof. They started with Mylo Xyloto song but I don't remember it very well. I wasn't jumping like a freak then, so it still was to cold for me. One moment later, during next song, I was a freak. And I'm proud of it.

xylobands <3
Niestety koncert musiałam opuścić szybciej, bo o 23:01 miałam pociąg do Poznania. Moja siostra musiała odrobić opuszczone lekcje wychowanie fizycznego przed oddaniem indeksu, a to był ostatni możliwy termin. Wyszłam podczas piosenki Paradise i przez całą drogę powrotną ją nuciłam. Usłyszałam jednak "I don't wanna leave Warsaw" i jedyne, co Ci odpowiem Chris to SAME HERE. 

Unfortunately I had to leave that performance earlier because I had train to Poznan at 11 o'clock. My sister had to go for her PE classes, it was the last possible date before giving student book back. We left during "Paradise" song and I spent the whole trip on singing it. Actually, I heard Chris sayin' "I don't wanna leave Warsaw". Well... SAME HERE.

Tęsknię za Warszawą i smutno mi ogólnie, że nie byłam na całym koncercie. Ale życie płynie dalej. Dobranoc.

I miss Warsaw so much and I'm so sorry I missed so many songs. But well... life goes on. Maybe next time. Goodnight.



that light was from... MOBILE PHONES!

line at 4 pm

My sister's hair. Another way to avoid lens :(

at 5 pm

I used paper clip and it worked! :D


sobota, 8 września 2012

Typowo nudna gadanina o nudnych rzeczach i trochę o szamponach

idealnie pasujące do mojej sytuacji :)
Witajcie! Przepraszam Was za kolejną przerwę, niestety prócz notek z outfitami nie wiedziałam, o czym pisać. A notek z outfitami nie będzie, bo... zapomniałam ich uwiecznić na zdjęciach. :(  Dzisiaj będzie tylko notka typowo informacyjna, natomiast jutro mam zamiar przygotować... IN & OUT OF... jeszcze zobaczcie out of what, haha.

Hello guys! I am soo sorry for another break but actually except the outfits I have had no idea what to write about. And I won't post any outfits because I forgot to make some pics.  :( Today is just some kind of small talk ( or monolog, haha), but tommorow you will see post with IN & OUT OF... you will see what!

that's exactly how I feel
Ciągle patrząc na datę serce mnie boli, zdaje mi się, że łatwo to mi nie przejdzie. No coż, mogę się już tylko cieszyć, że za 4 dni będę miała urodziny, bo przecież czasu nie cofnę (chociaż jeszcze miesiąc wolnego by się przydał, huh?). We wrześniu zaczęłam 3 klasę gimnazjalną, a wraz z ostatnim rokiem wiążę się... egzamin. Nie wiem czy się cieszyć, czy płakać. Cieszę się niezmiernie, że to ostatni rok, a potem liceum, upragniony czas, kiedy przestanę się aż tak starać, natomiast świadomość pisania testu gimnazjalnego (ale do matury tego nawet porównywać się nie da) i rekrutacji do wybranego liceum jest dość przerażająca. Ja akurat wiem już co chcę robić w życiu, lub  raczej, tylko w tym zawodzie siebie widzę. Jak rodzice, jak moje siostry, ja również planuję iść na medycynę. Swego czasu chciałam zostać architektem, ale rzeczywistość jest brutalna ( mój talent do matematyki, fizyki i rysowania również... ). Tak więc moi drodzy, kiedy w notce zauważycie porównania do różnych wydarzeń historycznych, wzorów chemicznych bądź ody do WOSu, że jest taki łatwy, wiedzcie, że się uczę. To takie ostrzeżenie. :) 

Every time I look at the date my heart hurts and I am soo sure I won't get rid of it so fast. But at least I can be happy because my birthday is in 4 days and I really wish I got camera as a gift. I have already started the last year of second primary school and I don't even know whether to be happy or not. I like the fact that it's the last year and then I'm going to high school, where I finally can be myself and talk only to people I actually like not those who make me wanna ablate my ears because I just want silence. And also with the last year comes final exams and rectruing to high school. I mean, I have to study a lot now to pass the exams well and get into good highschool. So, dear people, if you notice some historical comparisons or odes to civics because it is so damn easy then yes, I'm learning. Just a warning, haha ^^

Head & Shoulders (with SLS and SLES)
kosmeteria.com.pl
To skoro już opowiadam co u mnie, to może odbiegnę trochę od tematu i wspomnę o moim odkryciu (och, tak mądrze brzmię, i like it). Pewnie wszyscy ( a przynajmniej ludzie, którzy się tym interesują) słyszeli o szkodliwości Sodium Lauryl Sulfate oraz Sodium Laureth Sulfate w szamponach. Ostatnio strasznie dużo czytałam o składach kosmetyków, ba, polubiłam to do tego stopnia, że jeśli nie wyjdzie mi na medycynie (oby wyszło!) to pomyślę nad kosmetologią. Wracając do rzeczy - SLS i SLES to substancje rakotwórcze, które powodują lepsze pienienie się produktu, etc. Są stosowane do mycia różnych urządzeń, pomieszczeń i... naszego ciała, włosów również. SLES nie jest szkodliwe jakoś bardzo mocno, natomiast SLS trzeba się bać.  

So as I'm telling you some things about me, maybe I will tell you something different. I think that everyone (or people who care about it?) heard about the harmfulness of Sodium Lauryl Sulfate and Sodium Laureth Sulfate in shampoos. Lately I have been reading a lot about chemical compositions of cosmeticts and it is so interesting that if medicine doesn't work out in my case, I will think about cosmetology . So, keeping to the point, SLS and SLES are cancer-causing substances which make make the product bubble better but that is all. They are used in products which clean some fixings, some places and those for our body ( not only in shampoos, in shower gels as well). As SLES is not causing so many troubles, SLS is. 

"Badania na University Medical College of Georgia wskazały, że SLS po wniknięciu do organizmu, kumuluje się w tkankach. Badanie pokazało również, że SLS dostając się do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie, a u osób dorosłych rozwój zaćmy." ~ źródło: e-naturalna.pl (link do całego artykułu)

"Researches on University Medical College of Georgia intimated that SLS, after asimilating into our organism, cumulated in our tissues. Researches also intimated that when SLS gets into eyes of small child, it can make so serious damages and in case of adults - incubation of cataract."


mój aktualny szampon (źródło: doz.pl)
Od kiedy pamiętam (czyt. od pierwszej klasy szkoły podstawowej, może wcześniej) korzystałam z szamponów firmy Head&Shoulders. Dopiero niedawno kupiłam szampon z Ziaji, który, nie dość, że był dużo tańszy, to jeszcze spełnia swoją funkcję wyśmienicie (ja osobiście mam szampon przeciwłupieżowy, Ziaja zawiera SLES, ale SLES nie trzeba się bać). Dwa dni temu, podczas kąpieli, kiedy to czekałam na zmycie mojej odżywki z Isany z nudów zaczęłam czytać sklady. Wzięłam szampon, którym myją włosy moje siostry oraz mama  (Head&Shoulders) i... no cóż, po zobaczeniu składu nie mogłam zebrać szczęki z wanny. Aqua, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate... no nie powiem, że  to jest zachęcające. Wczoraj za to kupiłam Alterrę do przerzedzających się włosów, która ma dość zachęcający skład, a na Youtube i różnych urodowych blogach o niej głośno (nie dla mnie, ja mam całą butelkę ukochanej Ziaji 500 ml do wykończenia, ale np. dla mojej siostry, której włosy wypadają garściami. A kiedyś loki miała piękne) i nikt jej jeszcze nie wypróbował, zobaczymy jak to będzie.  

źródło:  kosmetyczne-pokusy.blogspot.com
As long as I remember (well... since first year of second primary school, maybe sooner?) I used to use Head&Shoulders shampoos. Some months ago I decided to buy Ziaja shampoo (polish company), which is much cheaper than Head&Shoulders one and as for my hair, is much better. 2 days ago, during bath I was bored so I took Head&Shoulders shampoo and read the chemical composition and well... it was like "omg, what the fuck". Aqua, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate... If I said it was ok I would lie... It's horrible and it's just the begging. Yesterday I bought Alterra shampoo but as for now nobody has used it but I'll let you know when I do. 

To już wszystko, co miałam Wam do powiedzenia. Spodziewajcie się nowej notki jutro, nie zawiedziecie się! :)

That's all I wanted to say to you. Keep waiting for IN & OUT OF tommorow, you won't be disappointed! :)













~ Gazala